Dzień 21

„GDYBYŚCIE WIEDZIELI. JAK BARDZO MARYJA WAS KOCHA…”: BOLESNE SERCE MARYI
 
Przed rozpoczęciem rozważania:
Wycisz swój umysł i swoje serce. Duchowe wyciszenie jest naszą otwartością na łaskę. Modlitwę do Ducha Świętego postaraj się odmówić spokojnie i powoli, wczuwając się sercem w każde ze zdań.
 
Modlitwa do Ducha Świętego
Duchu Święty, przyjdź, 
oświeć mrok umysłu, 
porusz moje serce, 
pokaż drogę do Jezusa, 
pomóż pełnić wolę Ojca, 
Duchu Święty, przyjdź.
Maryjo, któraś najpełniej 
przyjęła słowo Boże, 
prowadź mnie.
Duchu Święty, przyjdź!

Akt zawierzenia rekolekcji świętemu Józefowi
Święty Józefie, któremu Dobry Bóg zawierzył opiekę nad Jezusem i Maryją, 
zawierzam dziś tobie te rekolekcje i proszę cię
w imię twojej miłości do Jezusa i Maryi:
opiekuj się mną i wszystkimi, którzy te rekolekcje przeżywają, 
strzeż nas na drodze do Niepokalanego Serca Maryi,
wyproś nam u Dobrego Boga łaskę świadomego i głębokiego poświęcenia się Sercu 
Twojej Umiłowanej Oblubienicy, Maryi,
abyśmy oddając się Jej całkowicie, znaleźli się w bezpiecznym schronieniu Jej 
Niepokalanego Serca, które jest dla nas wielkim darem
Ojca, Syna i Ducha Świętego. Amen.
 
Jezu, Maryjo, Józefie – oświecajcie nas, pomagajcie nam, ratujcie nas. Amen
 
 
ROZWAŻANIE DNIA: „GDYBYŚCIE WIEDZIELI, JAK BARDZO MARYJA WAS KOCHA…”: BOLESNE SERCE MARYI
 
Cierpienie objawia miłość
Nic nie objawia miłości bardziej niż cierpienie przyjęte z miłości dla osoby, którą się kocha.
 
To, co Pan Jezus powiedział siostrze Faustynie o swojej miłości – można też odnieść do poznania miłości Maryi: „Pragnę, abyś głębiej poznała Moją miłość, jaką pała Moje serce ku duszom, a zrozumiesz to, kiedy będziesz rozważać Moją mękę”.
 
Rozważając mękę Jezusa, poznajemy najgłębiej Jego miłość ku nam.
Rozważając współcierpienie i ból Maryi, możemy najgłębiej poznać Jej miłość do nas.
 
NAJWIĘKSZYM objawieniem miłości Maryi jest cena, jaką zapłaciła za to, aby nas przyjąć za swoje dzieci: męka i śmierć jedynego Syna.
 
Ofiara Maryi
Maryja ODDAŁA ŻYCIE SWEGO SYNA, aby ocalić twoje życie. Oddała Jezusa, aby Jezus mógł dać Jej ciebie.
Zgodziła się na śmierć swojego Syna, ponieważ nie zgadzała się na twoją wieczną śmierć.
Straciła Dziecko, które jest pełne dobra, aby zyskać dziecko, które jest pełne grzechu.
Rzuciła ziarno życia swego Syna w twardą ziemię Krzyża, aby obumarło i wydało plon obfity – nowych dzieci Bożych.
 
Przemierz całą ziemię i zapytaj wszystkich kochających matek, czy byłyby w stanie poświęcić swoje jedyne dziecko, aby ratować obce dzieci. Czy znajdziesz choć jedną? Następnie zapytaj tych matek: „Co byłoby łatwiej ci oddać i poświęcić: życie swoje czy życie swoje dziecka?”. Wszystkie odpowiedzą ci tak samo: „Prędzej oddałabym swoje życie niż życie swojego dziecka”.
 
Czy rozumiesz teraz wielkość ofiary Maryi? 
Rozumiesz teraz Jej miłość do Ciebie?
 
Ona nie mogła oddać za Ciebie więcej niż Jezusa, ponieważ On był dla Niej WSZYSTKIM.
Oddała swoje WSZYSTKO, aby ocalić twoje nic.
 
Droga Maryi
Na drodze relacji i bliskości z Maryją znajdziesz pełną radość, dlatego Kościół nazywa Maryję: „Przyczyną naszej radości”.
 
Na drodze relacji i bliskości z Maryją znajdziesz też pełnię cierpienia, dlatego nazywamy Maryję: Matką Bolesną oraz Matką Bolesnego Serca.
 
Matka Teresa powtarzała: „Prawdziwa miłość musi boleć”. Prawdziwa miłość to prawdziwa radość i prawdziwy ból.
Możesz się wyrzec bólu, ale w ten sposób wyrzekniesz się też prawdziwej radości.
 
Dlatego też siostra Faustyna pisze, że gdyby nam aniołowie mogli zazdrościć, to by nam zazdrościli dwóch rzeczy: Komunii Świętej i cierpienia.
Oto dwa największe skarby ziemi.
Skarby, które są największe, ponieważ najbardziej nas łączą z Jezusem i Maryją.


LEKTURA DUCHOWA:

1.
  Z NAUCZANIA KSIĘDZA PRYMASA STEFANA WYSZYŃSKIEGO:
 
“Maryja stoi pod krzyżem. Na krzyżu dopełnia się wielka tajemnica – rodzi się Kościół. U stóp krzyża znajduje się przedstawiciel Kościoła, wykonsekrowany w Wieczerniku Biskup Jan. I oto Chrystus oddając go Maryi, czyni swą Matkę – Matką Jana. Jak gdyby w ten sposób chciał Jej oddać niemowlęcy Kościół, który na krzyżu wyszedł z Jego otwartego boku. Chrystus umierając fizycznym ciałem, rodzi swe Mistyczne Ciało, Kościół święty. Jednak Kościół jest jeszcze niemowlęcy i trzeba mu Matki. Od razu więc Chrystus oddaje go Matce w Jej macierzyńskie ramiona, których słodyczy i opieki sam doznał.
 
Kościół więc nie jest na ziemi sierocy, od początku jest pod czułą, macierzyńską opieką. Nic więc dziwnego, że wdzięczny za taką opiekę i macierzyństwo, zabezpieczył swej Matce należyte miejsce. Wiemy, że Maryja dobrze czuje się w Kościele, jest w nim u siebie, jak gdyby we własnym domu. I wszystkie dzieci Kościoła, przez prostą wiarę – wystarczy słuchać uczuć ludu – w naturalny niemal sposób rozumieją miejsce i pozycję Maryi w Kościele.
 
Jaka to jest pozycja? Czy może pozycja Władczyni i Królowej? Maryja wciąż jest Służebnicą! Jest nią w dziejach Kościoła, jak była w Nazaret, chociaż Kościół wkłada Jej na głowę królewskie korony i diademy. A mimo to, nie brak lęków i obaw, tak że raz po raz trzeba powtarzać: Noli timere accipere Mariam. Zwłaszcza mądrym ludziom trzeba mówić: nie bójcie się Służebnicy, Niewolnicy! Spokojnie zaufajcie! Oni się boją Matki, w rzekomej trosce o chwałę Syna, jak gdyby Maryja mogła tę chwałę umniejszyć czy przesłonić. Co za nieporozumienie!
 
Trzeba pamiętać, że służba Maryi w Kościele jest niesłychanie pokorna, niewolnicza i służebnicza. Czy nas nie zastanawia – chociażby ze zdarzeń ostatniego wieku – że Maryja objawia swoje działanie w szczególny sposób na miejscach zakazanych: na śmietnisku pod Lourdes, w pustkowiach La Sallete, w nieznanych, zniszczonych i niedostępnych miejscach Fatimy – jest to okropna geograficznie i klimatycznie miejscowość. Słowem, wybiera sobie takie miejsca, gdzie królowie i władcy nie chodzą, gdzie chodzą dzieci, pastuszki i służebnice, i gdzie one niejako królują i władają, jak na śmietniskach pod Lourdes zakrólowała i zapanowała pokorna Służebnica – Maryja. To jest wymowne!”[66].
 
2.  Z TRAKTATU ŚW. LUDWIKA MARII GRIGNION DE MONTFORT:
 
Przez Maryję Chrystus przyszedł do nas, my też mamy pójść do Niego przez Maryję. Jeśli lękamy się iść wprost do Jezusa Chrystusa, ze względu na Jego nieskończoną wielkość lub z powodu naszej nikczemności czy grzechów, śmiało błagajmy Maryję, Matkę naszą, o pomoc i orędownictwo. Ona jest dobra i czuła. Nie ma w Niej nic surowego ani nic odstraszającego, nic zbyt wzniosłego lub błyskotliwego. Patrząc na Nią, widzimy jedynie istotę o naturze takiej jak nasza. Maryja nie jest słońcem, które by blaskiem swych promieni mogło nas, słabych, oślepić, lecz raczej jest piękna i łagodna jak księżyc, który swe światło otrzymuje od słońca i je łagodzi, by je przystosować do naszych ograniczonych możliwości. Maryja jest tak miłosierna, że nigdy nie odrzuca tego, kto Ją o pośrednictwo prosi, choćby był największym grzesznikiem. Jak to mówią święci, nie słyszano nigdy, jak świat światem, by ktokolwiek, kto się do Najświętszej Dziewicy z ufnością i wytrwałością [podkr.] uciekał, został przez Nią odrzucony. Maryja jest tak potężna, że nigdy jeszcze żadna Jej prośba nie została odrzucona. Wystarczy, iż stanie przed swym Synem, aby Go prosić, a On natychmiast udziela, natychmiast przyjmuje; zawsze zostaje miłosiernie pokonany przez piersi i łono, i modlitwy swej najdroższej Matki[67].
 
3.  Z ŻYCIA I ROZWAŻAŃ MATKI ELŻBIETY RÓŻY CZACKIEJ:
 
Matka Elżbieta, będąc służebnicą Krzyża i doświadczając wyjątkowej bliskości Boga w mistycznych wizjach oglądała nieraz Pana Jezusa Ukrzyżowanego. Nieodłączną towarzyszką w tych scenach była także Maryja pośrednicząca w udzielaniu łask zbawienia. Tej Matce Bolesnej wielokrotnie Matka Czacka oddawała tych i to, co wymagało Jej interwencji czy obrony:
“Dziś podczas Mszy św. modliłam się, oddając się Matce Najświętszej, by Krwią Pana Jezusa obmyła nas wszystkich z grzechów naszych“[68].


ŚWIATŁO: Łzy i Matka Bolesnego Serca
 
Pierwsze łzy
19 września 1846 roku Maryja objawiła się we francuskim La Salette. Dzieci ujrzały Ją siedzącą wewnątrz promiennej kuli światła. Maryja zakrywała twarz dłońmi i płakała… Maryję z La Salette nazwano Panią Płaczącą.
 
Matka Bolesnego i Niepokalanego Serca
8 września 1911 roku Pan Jezus miał powiedzieć do sługi Bożej, Berty Petit:
Serce Mojej Matki ma prawo do tytułu Serca Bolesnego i chcę, aby był on wymieniany przed tytułem Niepokalanej, ponieważ ten pierwszy zdobyła mocą własnych zasług. […] Otrzymała go dzięki utożsamieniu się ze Mną we wszystkich Moich cierpieniach (…), dzięki swoim ofiarom […] poniesionym dla zbawienia ludzkości. W tym Współodkupieniu przejawia się szczególna wielkość Mojej Matki. Niech po- święcenie Bolesnemu i Niepokalanemu Sercu Maryi podźwignie Kościół i odnowi cały świat.
 
Otrzymane orędzie i słowa Pana Jezusa przekazała papieżowi z prośbą o ich aprobatę. W 1915 roku papież Benedykt XV wystosował apel: Módlmy się wszyscy do Bolesnego i Niepokalanego Serca Maryi […] aby uprosiła swojego Boskiego Syna o rychłe zakończenie wojny.
 
W tym samym roku Pan Jezus mówi jeszcze do Berty: Moja Matka doskonała jest we wszystkim, najbardziej jednak w swoim zranionym Sercu.
 
Misją Berty Petit było objawienie Bolesnego Serca Maryi oraz wezwanie do osobistej konsekracji temu Sercu. Jej dzieło podjęli Sercanie oraz Kamedułki z Francji. We francuskim La Seyne-sur-Mer powstało Sanktuarium Bolesnego i Niepokalanego Serca Maryi. W 2000 roku w Belgii powstało bractwo, które rozwija dzieło sługi Bożej, wysyłając na cały świat obrazki z modlitwą konsekracji Bolesnemu i Niepokalanemu Sercu Maryi.
 
Smutna Pani z Fatimy
W trakcie trwania procesu beatyfikacyjnego Hiacynty oraz Franciszka siostra Łucja odsłoniła głębiej ważne doświadczenie dzieci fatimskich. Powiedziała:

Ojcze, Najświętsza Dziewica jest bardzo smutna, ponieważ nikt nie zwrócił uwagi na Jej Orędzie, ani na dobre, ani na złe. […]
Powiedz im też, Ojcze, że moi kuzyni Franciszek i Hiacynta poświęcili się, ponieważ we wszystkich objawieniach Najświętszej Dziewicy zawsze widzieli ją bardzo smutną. Nigdy się do nas nie uśmiechała. Ten smutek, ta udręka, którą w Niej zauważyliśmy, przeniknęły nasze dusze. Smutek ten jest spowodowany obrazą Boga i karami, jakie grożą grzesznikom. I tak, my, dzieci, nie wiedzieliśmy, co myśleć, oprócz wymyślenia różnych sposobów modlitwy i poświęceń. […]
Moją misją jest wskazanie wszystkim, że grozi nam utrata dusz na całą wieczność, jeśli będziemy trwać w grzechu.
 
Coraz więcej łez
Św. Jan Paweł II powiedział: Jeżeli Maryja płacze, to znaczy, że ma do tego powody! […] Matka płacze, gdy dzieciom zagraża zło, duchowe czy fizyczne. Łzy Maryi są zawsze uczestnictwem w płaczu Chrystusa nad Jerozolimą.
 
W japońskiej Akicie z figurki Matki Bożej łzy popłynęły 101 razy. Badania wykazały, że są to prawdziwe ludzkie łzy… Jednak to nie wszystko. Z oczu Matki Bożej płyną także krwawe łzy…
 
Czy nie poruszą nas łzy naszej Matki? Przez swoje łzy Maryja tak jakby mówi do nas:
Płaczę, ponieważ ludzkość nie przyjmuje Mojego macierzyńskiego zaproszenia do nawrócenia i do powrotu do Pana.
Płaczę, ponieważ dusze Moich dzieci w wielkiej liczbie potępiają się i wpadają do piekła.
Płaczę, ponieważ zbyt mało jest tych, którzy przyjmują Moje zaproszenie do modlitwy, wynagradzania, cierpienia i ofiary.
Płaczę, ponieważ mówiłam do was, a wy Mnie nie posłuchaliście. Dawałam wam cudowne znaki, a nie wierzyliście Mi. Objawiałam się wam uporczywie i stale, lecz wy nie otwarliście przede Mną drzwi waszych serc.
Czy dziecko może nie wzruszyć się, widząc łzy swojej Matki?
Matko! Chcę otrzeć Twoje łzy i pomóc Ci ratować dusze, abyś mogła wszystkie swoje dzieci przytulić do Serca i oddać Jezusowi.


WEZWANIE DNIA:
 
Zapraszamy cię dziś do wejścia w doświadczenie fatimskich dzieci, które wyryły sobie w sercu udrękę Maryi.
 
Zamknij oczy i wpatruj się w duchu w Maryję, która płacze.
Zobacz Maryję, która – jak w La Salette – siedzi z głową zatopioną w rękach i wylewa łzy…
Zobacz dziś łzy Maryi i zachowaj je w sercu oraz w pamięci.
 
Jeśli tak uczynisz – łzy twojej Matki staną się dla ciebie wielką duchową siłą – tak jak stało się to w przypadku dzieci z Fatimy.
 
ŚWIATŁO SŁOWA:
„Płacze, płacze wśród nocy, 
na policzkach jej łzy,
a nikt jej nie pociesza
spośród wszystkich przyjaciół; 
zdradzili ją wszyscy najbliżsi
i stali się wrogami […] 
Wszyscy, co drogą zdążacie, przyjrzyjcie się, patrzcie, czy jest boleść podobna
do tej, co mnie przytłacza?” (Lm 1,2-12)

MAŁY WIECZERNIK MODLITWY:
Istnieją takie rodzaje wezwań i cierpień, do których może nas przygotować tylko modlitwa.
Znajdź dziś 5–15 minut na modlitwę osobistą w ciszy. 
Módl się tak, jak cię poprowadzi twoje serce.
Możesz trwać w ciszy. Możesz rozmawiać z Jezusem, zadając konkretne pytania. 
Możesz zaprosić Maryję i modlić się w Jej obecności.
Czas osobistej modlitwy to najważniejszy czas tych rekolekcji.
 
NA KONIEC: „ZABIERZ SŁOWO!”
Wybierz z tego dnia jedno zdanie, myśl lub słowo, które najbardziej cię dotknęło, i rozważaj je w swoim sercu nieustannie aż do następnej medytacji.
Czyń tak jak Maryja, która „zachowywała te sprawy w swoim sercu i rozważała je”.

DZIĘKCZYNIENIE:
Podziękuj Panu Bogu, odmawiając trzykrotnie modlitwę:
CHWAŁA OJCU I SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU, JAK BYŁA NA POCZĄTKU TERAZ I ZAWSZE I NA WIEKI WIEKÓW, AMEN.
 
 
ŚWIADECTWO:
Czas łez i kruszenia pancerza na sercu...
 
Moim osobistym krzyżem jest ciężar siedmiokrotnego poronienia. Ogromny ból utraty kolejnych dzieci, sprawił, że najzwyczajniej w świecie pogniewałam się na Matkę Bożą. Nie potrafiłam uwierzyć, że pokładając w Niej całą swoja dziecięcą ufność - Ona najzwyczajniej w świecie zawiodła i pozwoliła, bym tyle razy cierpiała... Jako dziecko zostałam ofiarowana Matce Bożej przez moją babcię. Czułam się więc przez Maryję zdradzona, porzucona, zapomniana. Ten nienazwany po imieniu gniew był ze mną przez 3 lata... po prostu przestałam do Maryi mówić...
 
Kilka miesięcy temu zdałam sobie sprawę, że Matka Boża upomina się o moje serce. Wyszłam Jej na spotkanie poprzez Nowennę Pompejańską i czas 33-dniowych rekolekcji. Czas łez i kruszenia pancerza na sercu. Powrót do Mamy, przyjaciółki i powierniczki, z którą wieki nie rozmawiałam.
 
Czuję się kochana, czuję że dla Niej się liczę, uczę się zaufania. Takiego pełnego, spokojnego, nic nie oczekującego. Mimo krzyża utraty dziecka, który Ona dobrze rozumie.
 
Uczestniczka


66        S. Wyszyński, Na drogach zawierzenia, “Soli Deo” 1996 r., s. 114-115.

67        L. M. Grignion de Montfort, Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, nr 85.

68        E. R. Czacka, Notatki, Laski, dn. 14 III 1928 r.